piątek, 9 stycznia 2015

W czeluściach niemieckiego internetu vol.1 : humor

Przez długi okres mojego pobytu w Dojczlandzie zaglądanie na tutejsze portale/blogi/etc. miało dla mnie tyle sensu co odpalanie teledysków z youtube, które jeśli nie masz zainstalowanego oprogramowanie kilkakrotnie spowalniającego twój komputer po prostu są dla ciebie niedostępne. Wraz z nabyciem i obyciem językowym zaczęłam chcąc/nie chcąc tu i tam zaglądać. Niemcy z reguły wydają mi się ultra sztywni i niedostępni dlatego na początku trudno było mi uwierzyć w ich poczucie humoru. Miałam wątpliwości dopóki nie poznałam postaci, które kreuje Martina Hill w programie składającym się ze skeczy o wdzięcznym tytule Knallerfrauen. Początkowo skecze oglądałam w telewizji, czyli rzadko, potem z przyjemnością odkryłam, że program ma swój kanał na youtube. Skecze przypominają mi trochę brytyjską serię Smack the Pony (polski tytuł brzmiał zdaje mi się Końskie zaloty). Kto posiadał kiedyś telewizję Wizja 1, na pewno przypomni sobie o czym mówię. 




Skecze Martiny są jednak prostsze i nie mają, aż tak dużej dawki abstrakcji. To mój ulubiony:



A ten jeśli kumacie trochę niemiecki:



Prawdziwą gwiazdą internetu reprezentująca młode pokolenie jest niewątpliwie Simon Desue, który swoją popularność zdobył nagrywając na początku krótkie filmiki. Komediant z Hamburga dosadnie komentuje najnowsze wydarzenia w popkulturze, a całość jego twórczości ma charakter tak ostatnio często analizowanej (za sprawą pewnej polskiej artystki) beki. Toczy beke ze wszystkiego, ale najczęściej chyba z samego siebie, czym zdobył sobie dużą rzesze fanów. Ich ilość na fanpage, mówi sama za siebie. A dla was beka Simona z niemieckich muzyków, czyli oda do mleka:



Jeśli jesteśmy już przy piosenkach, to muszę wam powiedzieć, że w listopadzie spełniło się moje marzenie i byłam na koncercie Alexandra Marcusa, którego poznałam jeszcze przed wyjazdem w jego rodzinne strony. Nie wiem jak określić jego twórczość, sam artysta rodzaj muzyki, którą tworzy nazywa electrolore, co w zasadzie nim nikomu nie mówi, jak i sam artysta. Znam osoby, które dalej podejrzewają, że jest delikatnie mówiąc upośledzony, ale wierzcie mi po koncercie, na którym byłam ze znajomymi możemy być pewni, że nie jest. Całość pomimo faktu, że Alexander pisze piosenki o kanapkach czy ulubionym psie jest bardzo dobrze wyprodukowana i widać, że człowiek zna się na rzeczy. Koncert był świetny, a jeśli nie znacie jeszcze Alexandra to poznajcie (na własną odpowiedzialność):




A tak było na koncercie:





Kończę tym fantastycznym wspomnieniem i pragnę nadmienić, że W czeluściach niemieckiego internetu będzie pojawiało się tutaj cyklicznie, niech no tylko coś ciekawego dla was znajdę. Dobranoc.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz